TURNIEJE: MISTRZOSTWA SWIATA W PIŁCE NOŻNEJ - HISTORIA, GWIAZDY, CIEKAWOSTKI GWIAZDY
1930 - Urugwaj
1934 - Włochy
1938 - Francja
1950 - Brazylia
1954 - Szwajcaria
1958 - Szwecja
1962 - Chile
1966 - Anglia
1970 - Meksyk
1974 - RFN
1978 - Argentyna
1982 - Hiszpania
1986 - Meksyk
1990 - Włochy
1994 - USA
1998 - Francja
2002 - Korea i Japonia
2006 - Niemcy

AUTORZY
O nas
Kontakt

1982 r. - HISZPANIA

Działacze FIFA długo nie dawali się przekonać, ale i wreszcie oni zrozumieli. Niebywale dynamicznie rozwijający się - szczególnie w Afryce - futbol coraz trudniej wytrzymywał dotychczasową formułę turniejów o Puchar Świata. 16 drużyn w finałach, to było po prostu za mało. Komitet Wykonawczy FIFA postanowił więc, że na hiszpańskich boiskach spotkają się w 1982 roku 24 zespołu. Ba, ale jak przy tej liczbie skonstruować właściwy system rozgrywek? Wymyślono tak: w pierwszej rundzie, w sześciu grupach, a dwa najlepsze zespoły z każdej grupy awansują do następnej rundy, gdzie stworzą... kolejne cztery grupy, po trzy zespoły, zaś triumfatorzy awansują do półfinałów. Minigrupy okazały się co najwyżej pomysłem marnym. Jakoś nikt nie chciał zauważyć, że gdy w puli są trzy zespoły, to jedne mają między meczami dwa, a inne pięć dni odpoczynku. Pretensji z różnych stron nie brakowało i FIFA w obliczu następnych mistrzostw zmieniła regulamin. Hiszpanie, wyczekawszy na prawo organizacji mistrzostw ponad pół wieku, byli bardzo dumni, że właśnie im przypadł zaszczyt goszczenia aż takiej liczby piłkarzy, którzy mieli rozegrać 52 mecze. Ulokowali mistrzostwa na 17 (!) stadionach w 14 miastach - przypomnijmy, że cztery lata wcześniej w Argentynie wystarczyło 6 boisk. W pierwszej rundzie najmniej interesująco wypadły rozgrywki grupy A, z udziałem m.in. Polski i... Włoch. Tylko mecz Polska - Peru zakonczył się zwycięstwem, gdy w pięciu pozostałych padły remisy. Włosi w walce o awans wyprzedzili Kamerun tylko większą liczbą strzelonych bramek, których zdobyli... dwie. Ich remis 1:1 z Afrykanami w ostatniej kolejce wywołał wiele emocji, plotek i podejrzeń. Kameruńczycy mieli jakoby zgodzić się na podział punktów w zamian za tzw. korzyści majątkowe. Oczywiście obie strony energicznie odpierały oskarżenia. To jednak nic w porównaniu z wydarzeniami w grupie B. Rewelacyjna Algieria pokonała "na dzień dobry" RFN i do końca miała szanse na awans. W zmykającym rozgrywki meczu Niemcy potrzebowali jednobramkowego zwycięstwa nad Austrią, którą urządzała... taka porażka. W 10 minucie Horst Hrubesch strzelił więc "potrzebnego" gola i obaj rywale zaczęli odstawiać obrzydliwą farsę - nawet nie udawali, że grają. W ten sposób pogrążyli Algierię. To jedna z największych "plam" w kronikach finałów. Nie było za to żadnych wątpliwości w grupie, w której grała Brazylia. Od razu stała się faworytem mistrzostw. Trzy zwycięstwa, bramki 10-2 i dużo pięknej, ofensywnej gry Socratesa, Zico i spółki. Bardzo dobre również wrażenie w pierwszej rundzie sprawili Anglicy (zwycięstwo nad Francją) i Belgowie, którzy w meczu otwarcia uporali się z Argentyną, mistrzem świata 1978. W grupie Anglików "niewinny" mecz Francji z Kuwejtam przeszedł do historii z powodów dalekich od sportu. Gdy pod koniec meczu Francuzi strzelili bramkę, rywalę zaczęli ostro protestować. Powstało zamieszanie, którego nie potrafił opanować radziecki arbiter - Białorusin Mirosław Stupar. Postanowił mu pomóc... kuwejski książe o niebywale długim nazwisku, przy okazji - prezes krajowej federacji piłkarskiej. Wszedł otóż na boisko w towarzystwie dżentelmena z walizką i zaczął dyskutować z sędzią, który w końcu... anulował gola! Francuzi swoje jeszcze strzelili, ale skandal był niesamowity, zaś Stupar na zawsze pożegnał się z gwizdkiem FIFA. Od początku turnieju zupełnie nie wiodło się gospodarzom. Wyraźnie zbyt nerwowi, niezorganizowani, ledwie zremisowali z Hondurasem, przegrali z Irlandczykami, ale 2:1 z Jugosławią pozwoliło im wyjść z grupy. Na drugiej rundzie jednak skończyli, mając za rywali Anglików i Niemców. Tym ostatnim wystarczyło zwycięstwo nad Iberyjczykami - byli w półfinale. Anglicy żeganli turniej, chociaż w pięciu meczach odnieśli 3 zwycięstwa i 2 razy zremisowali. W drugiej rundzie błyszczała Francja, szczególnie jej 4:1 z Irlandią Płn. mogło zaimponować każdemu. Powoli kibice przymierzali się do emocvji półfinałowych: Polska, Niemcy, Francja, no i oczywiście Brazylia, która w pięknym stylu roprawiła się z Argentyną, by w ostatnim meczu rundy grać z Włochami. "Kanarkowych" urządzał remis, "azzurri" potrzebowali dwóch punktów. Widownia na Estadio Sarria w Barcelonie i steki milionów kibiców przed telewizorami przeżyli szok. Brazylia nadal grała pięknie, atakowała na rozmaite sposoby, ale... zapomniała o własnej bramce. Pamiętał o niej przebudzony nagle Paolo Rossi - trzy jego gole i 3:2 dla Włoch, chociaż przeciwnicy dwukrotnie wyrównali. Tak więc w półfinałach sama Europa. W pierwszej parze spotkały się Włochy z Polską. W I rundzie Polscy obrońcy bez problemów radzili sobie z Paolo Rossim. W drugim to już Włoch "kręcił" obroną "biało-czerwonych". Strzelił dwie brami i... 2:0 dla "azzurri". O spotkaniu Niemcami do dzisiaj piszą i mówią z ogromną goryczą Francuzi. Przecież "tórjkolorowi" już byli w finale! Grali wspaniale, mieli przewagę, jednak po 90 minutach remisowali 1:1. W dogrywce docisneli: 92 minuta - ciemnoskóry stoper Marius Tresor na 2:1; 98 minuta - filigranowy rozgrywający Alain Giresse na 3:1. Tego już nie można było przegrać. Nie?! Tuż przed dolem Giresse'a wszedł na boisko niemiecki as, kontuzjowany Karl-Heinz Rummenigge. I zdobył w 102 minucie kontaktową bramkę. Koledzy uwierzyli, że jeszcze nie wszystko stracone. No i w 108 minucie Klaus Fischer wyrównał. Dogrywka na karne również na początku lepiej układała się Francuzom, ale ostatecznie zakończyła się 5:4 dla Niemców. Spora w tym zasługa ich bramkarza, Haralda Schumachera, który zapisał się w półfinale również brutalnym atakiem na francuskiego pomocnika, Patricka Battistona. Wyglądało to okropnie, "Toni" poszedł potem do szpitala z kwiatami, przepraszał, ale... Francuzi zapamiętają mu ten lipcowy wieczór '82 na zawsze. Finał rozstrzygnął się w niewiele ponad 20 minut po przerwie. Włosi dopadli zmęczonych Niemców i zwyciężyli bez dyskusji, stając się drugą - obok Brazylijczyków - nacją, która triumfowała trzykrotnie w finałach. Powtórzyła się historia z meksykańskich mistrzostw 1970, gdy Italia była "wice": niemal beznadziejny początek, potem rosnąca gwałtownie forma i piękny koniec. W Hiszpanii ludzie trenera Enzo Bearzota uwolnili wszystkie (wspaniałe) rezerwy, zaczęli na potęgę zdobywać bramki wtedy, gdy... było to najbardziej potrzebne, mimo że rywale znacznie przewyższali klasą Peru, czy Kamerun. Zwycięzca bierze wszystko i niczego mu się nie wypomina.

Ferenc Puskas
Pele
Garrincha
Eusebio
Kazimierz Deyna
Franz Beckenbauer
Zbigniew Boniek
Diego Maradona
Romario
Roberto Baggio
Ronaldo
Zinedine Zidane

WYSTĘPY POLAKÓW
Francja 1938
RFN 1974
Argentyna 1978
Hiszpania 1982
Meksyk 1986
Korea i Japonia 2002
Niemcy 2006

MENU:
Strona główna
Linki
© 2007 Radom Grupa Twórcza "Tank" - All Rights Reserved