TURNIEJE: MISTRZOSTWA SWIATA W PIŁCE NOŻNEJ - HISTORIA, GWIAZDY, CIEKAWOSTKI GWIAZDY
1930 - Urugwaj
1934 - Włochy
1938 - Francja
1950 - Brazylia
1954 - Szwajcaria
1958 - Szwecja
1962 - Chile
1966 - Anglia
1970 - Meksyk
1974 - RFN
1978 - Argentyna
1982 - Hiszpania
1986 - Meksyk
1990 - Włochy
1994 - USA
1998 - Francja
2002 - Korea i Japonia
2006 - Niemcy

AUTORZY
O nas
Kontakt

2002 r. - KOREA I JAPONIA

W 1996 roku było wiadomo o finałach w 2002 jedno, że jako pierwsze w historii, po raz pierwszy rozegrane zostaną na kontynęcie azjatyckim i to w dodatku przez dwa kraje - Koreę Południową i Japonię. Przygotowania do finałów były ogromne, choć wszyscy mówili, że od strony organizacyjnej lepiej prezentować będzie się Korea. Japonii "dawano" za zadanie podtrzymanie starej tradycji wielkich imprez piłkarskim - gospodarzą pomagają nawet ściany. Rzeczywiście Korea od strony organizacyjnej lepiej prezentowała się od swoich sąsiadów za Morza Japońskiego, wydała więcej pieniędzy na cele organizaycyjne. Również od strony sportowej to Koreańczycy zaprezentowali się lepiej, choć może nie ściany jej pomogły, a siła wyższa... Finały w Korei i Japonii zapamiętane zostały jako jedna wielka niespodzianka. Już w I rundzie Azjaci pożegnali głównych pretendentów do mistrzowskiego tytułu: odpadła naszpikowana gwiazdami Francja, która broniła tytułu, Argentyna, która z łatwością przebrnęła przez eliminacje. Niespodzianki zaczęły się już w pierwszym dniu, kiedy to w meczu otwarcia Francja przegrała z debiutancką drużyną Senegalu. Kilka dni później Francuzi ledwo wymęczyli remis z Urugwajem, by w ostatnim meczu przegrać 0:2 (!) z rewelacyjną - tylko - w pierwszej rundzie Danią. Grupę B z łatwością wygrali Brazylijczycy, których o mały włos nie wypadli w eliminacjach. Co prawda przy dużej pomocy koreańskiego sędziego pokonali Turków - podyktował rzut karny, za faul przed polem bramkowym! Warta odnotowania jest bramka Brazylijczyka, Edmilsona w meczu z Kostaryką - z przewrotki. W grupię D wielką furorę zrobili Koreańczycy i Amerykanie. Ci pierwsi z dziecięcą łatwością wygrali z Polakami, którzy jako pierwsi wywalczyli awans ze strefy europejskiej. Wielką plamę dał kolejny faworyt (może nie do złota, ale do pierwszej czwórki) - Portugalia, która przegrała 2:3 z USA; kilka dni później w meczu o wszystko polec z gospodarzami 0:1. W ostatnim meczu odrodzili się Polacy, zwyciężając 3:1 nad USA, ale na awans było za późno gdyż wcześniej polegli z Portugalią 0:4(!). Dosyć nudnawa była grupa E, a to co zwraca uwagę to wysoki wynik w meczu Niemców z Arabią, oraz rekordowa liczba kartek w meczu tych pierwszych z Kamerunem - sędzia pokazał po siedem żółtych i po jednym czerwonym kartoniku obydwu zespołom. Grupę F nazywano przed mistrzostwami "grupą śmierci", jednak poziom sporo rozczarował. Jedynym spotkaniem godnym uwagi była konfrontacja dwóch odwiecznych rywali - Anglii z Argentyną. Choć może golami nie obdarowano to i tak był to jeden z lepszych meczy "przeciętnego" mundialu: jedyną bramkę - z karnego, dla Anglii - zdobył tuż przed przerwą David Beckham. Argentyna, typowana jako kandydat nr 1. zawiodła w sposób niegodny nazwiską jakie wchodziły w jej skład: Veron, Batistuta, Samuel, Cresop, Aimar... Jedną z ciekawszych, jak nie najciekawszą grupą była grupa G z innymi faworytami - Włochami. W pierwszym meczu bardzo dużą niespodzianką sprawił Meksyk pokonując, brązowego medalistę z przed czterech lat - Chorwację. W tym samym dniu Włosi pokonali Ekwador ze znanym sobie stylem: strzelami i się bronimy. W drugiej kolejce w meczu o ""być albo nie być" Chorwaci pokonali po niezłym spotkaniu Włochów, strzelając im bramki w ciągu trzech minut. Ostatnia kolejka decydowała o kolejności w grupie: każdy zespół miał jeszcze szanasę na awans (choć Ekwador, czysto teoretyczne). Włosi uratowali awans w 85 minucie meczu z Meksykiem, natomiast wielką niespodziankę sprawił Ekwador - wygrywając i eliminując Chorwację. Przed rozgrywkami w grupie H zastanowiano się kto będzie walczył o zajmię drugie miejsce w grupie (pierwsze "zarezerwowane" było dla Japończyków). I rzeczywiście rprezentanci kraju "kwitnącej wiśni" nie zawiedli, wygrali grupę. Na drugim miejscu awansowali Belowie, i trudno to uznać za nispodziankę. Rosjanie kontynuowali tradycję kolejnych ekip ZSRR, w decydujących momentach zupełnie zawiedli, i to w stylu nie przynoszącym zaszczytu. Tłem w tej grupie była Tunezja, choć warto wspomnieć, że zremisowała z Belgami. Przez pierwszą rundę głdako przeszli Hiszpanie, zarobili komplet punktów i pewnie wygrali grupę B. Walka o drugie miejsce była bardzo zacięta: do końca walczyło RPA i Paragwaj. Ostatecznie awansowali ci drudzy, w ostatnim meczu zwyciężając słabiutką (na mundialu) Słowenię - 3:1. W 1/8 odbyło się kilka ciekawych spotkań. W meczu Senegalu ze Szwedami potrzebna była dogrywka, w której to złotą bramkę zdobył Snegalczyk Henri Camara i po raz drugi w historii zespół z "czarnego lądu" awansował do najlepszej ósemki globu. Również w spotkaniu Koreańczyków z Włochami nie wystarczyło półtora godziny gry. Azjaci zaczęli słabo, gdyż w 3 minucie karnego nie wykorzystał Ahn-Jung Hwan, a kwadrans później stracili bramkę (strzelcem był Christian Vieri). Kiedy wydawało się już, że Włosi są w ćwierćfinale, wyrównał Seol Ki-Hyeon - dwie minuty przed końcem. W dogrywce lepsi byli już podopieczni Guusa Hiddinka, a od chwili wykluczenia z gry Tottiego (bardzo kontrowersyjna czerwona kartka - za próbę wymuszenia rzutu karnego), Włosi próbowali dotrwać do rzutów karnych. Nieudało się - 3 minuty przed końcem za niewykorzystanego karnego, zrehabilitował się Ahn Jung-Hwan strzelając złotą bramkę głową. Więcej niż dogrywka potrzeba było w meczu Hiszpania - Irlandia: po 90 minutach było 1:1. W karnych lepsi okazali się Iberyjczycy wygrywając 3:2. Warte odnotowania jest spotkanie Turków z Japończykami. Współgospodarze zgotowali wielkie rozczarowanie i ku radości Koreańczyków odpadli z turnieju po jedynej bramce Umita Davali w 12 minucie. Dużo pecha miała Belgia trafiając na Brazylię, mimo to wcale nie ustępowali im klasy. Arbiter tego spotkania - Jamajczyk - Peter Prendergast, zadbał by faworytą nie stała się krzywda, nie uznając prawidłowej bramki Marca Wilmotsa przy stanie 0:0. Ostatecznie to podłamało Belgów, którzy stracili dwie bramki i zaczęli pakować walizki. Dużym rozczarowaniem była postawa Duńczyków, a dokładniej bramkarza Thomasa Sorensen'a: miał udział przy stracie dwóch bramek. Wyspiarze ustalili wynik już w pierwszej połowie, strzelając trzy bramki. Ziewano podczas spotkania Niemców z Paragwajem. Żadna z ekip nie chwapiła się do zdobycia bramki i jedyna sprwna akcja rozstrzygnęła losy awansu do dalszej gry. Bez większych kłopotów przez 1/8 przeszli Amerykanie wygrywając z Meksykiem 2:0. Ćwierćfinały zapisały się w historii jako nie tylko piękne bramki i akcje (Brazylia - Anglia), ale również... skandale sędziowskie. Takiem skandalem były bez wątpienia popisy Egipskiego sędziego Gamala Ghandoura i jego asystenta z Trynidadu/Tobago - Michaela Ragoonath'a. Ten pierwszy nie uznał dwóch - prawidłowych - bramek w spotkaniu Korei Płd. z Hiszpanią, natomiast drugi pokazywał prawie zawsze spalonego gdy Hiszpański piłkarz wychodził sam na sam z bramkarzem: w 80 procentach spalonych nie było! Ostatecznie o losie tego meczu (czy można nazwać to meczem?) zadecydowały rzuty karne. Bezbłędni okazali się Koreańczycy i to oni - choć w przykrych dla piłki okolicznościach - awansowali do pierwszej czwórki. Najciekawszy w ćwierćfinale było jednak już wspomniane spotkanie Brazylii z Anglią. Za antybohatera tego meczu uważa się Angielskiego bramkarza Davida Seamana, który tuż po przerwie został przelobowany z ponad 40 metrów przez Ronaldinho i to w dodatku z rzutu wolengo! Była to druga bramka dla Brazylii, trzecia w meczu i jak się okazało również ostatnia. Znowu najnudniejszy był mecz z udziałem Niemców, którzy strzlelili tylko jedną bramkę i na tym się skończyło. Nie udał się historyczny awans zespołu z Afryki do półfinału: Turcy po złotym golu Mansiza wyeliminowali Senegal. O półfinałach dużo się pisać niemożna, gdyż niema o czym. Jednym zdaniem wielkie rozczarowanie: Niemcy znowu strzelili jedną bramkę i polegali na swoim bramkarzu - Oliverze Kahn'ie. Ciekawszy było spotkanie Brazylijczyków z Turkami, choć zobaczyliśmy tylko jedną bramkę - dla Brazylii, rzecz jasna. Ciekawym widowiskiem był za to "mecz pocieszenia", w którym niezwykły rekord pobił Turek Hakan Sukur - strzelił najszybszą bramkę w historii finałów, w ok. 11-12 sekundzie! Koreańczycy byli wyraźnie zmęczeni turniejem co wykorzystali Turcy, strzlelając 3 bramki jeszcze przed przerwą. Współgospodarzą mistrzostw udało się co prawda strzelić dwa gole, ale zbyt późno by o czym kolwiek myśleć. Tak więc jasne się stało, że po raz pierwszy w czwórce znalazła się drużyna z innego kontynętu niż Ameryka i Europa. Co prawda było to w dużym stopniu zasługą sędziów, ale i tak wielki brawa należą się Holenderskiemu szkoleniowcy - Guusowi Hiddink'owi, który potrafił zrobić z niczego, wielki zespół. Po raz pierwszy w finale spotkały się dwie piłkarskie potęgi: Brazylia i Niemcy. Mecz układał się dosyć niespodziewanie, Niemcy chwilami przewyższali faworyzujących Brazylijczyków, ale do czasu... W 67 minucie jeden, jedyny błąd w mundialu i największy w piłkarskim życiu popełnił bramkarz Oliver Kahn: po uderzeniu Rivaldo "wypluł" piłkę przed siebie, a takiego "prezentu" nie mógł zmarnować najlepszy snajper azjatyckich finałów - Ronaldo. Od tej pory mecz układał się po myśli "canarinhos", którzy w 79 minucie dobili przeciwników, a katem okazał się ponownie Ronaldo. Tak więc Brazylia po raz piąty została mistrzem i to całkiem zasłużonym. Trochę szkoda finałów, bo kto wie, a być może Niemcy dogonili by w statystykach Brazylijczyków i wszystko zacząło by się od początku...

Ferenc Puskas
Pele
Garrincha
Eusebio
Kazimierz Deyna
Franz Beckenbauer
Zbigniew Boniek
Diego Maradona
Romario
Roberto Baggio
Ronaldo
Zinedine Zidane

WYSTĘPY POLAKÓW
Francja 1938
RFN 1974
Argentyna 1978
Hiszpania 1982
Meksyk 1986
Korea i Japonia 2002
Niemcy 2006

MENU:
Strona główna
Linki
© 2007 Radom Grupa Twórcza "Tank" - All Rights Reserved